top of page

Recenzja Serialu: The Expanse

  • AngeIV
  • 11 mar 2017
  • 4 minut(y) czytania


Od niepamiętnych czasów nie było już dobrego serialu S-F. Wszyscy fani tego gatunku zachwycali się star Trek, Battle Star Galactica, Star Gate… Ale ostatnio przez kilka lat robi się seriale s-f przygodowe, które są żałośnie niskobudżetowe, oblepione styropianem i plasteliną. Oglądam dużo seriali i zawsze choćby nie wiem jak słaby był pilot, daję im szansę i oglądam 2-3 odcinki. Robię tak, bo zdarzały się seriale genialne, z nie do końca porywającym pilotem. Bywało dokładnie odwrotnie.


Aż tu nagle pojawia się The Expanse! Święty Gral science fiction! Czemu tak uważam?

Dobry serial musi mieć następujące elementy: niebanalną fabułę, każdy odcinek musi wnosić coś nowego do historii, intrygujących bohaterów, zapadające w pamięć sceny i widoki, wiarygodne motywacje i cele bohaterów. Dobre S-F powinno zawierać wysoką technologię, spójne i wiarygodne teorie fantastyczne, obce rasy, lasery (pew pew!), podróże między planetarne. Miło jest, jeśli nie łamie praw fizyki. Cóż… Laserów nie tu mało, ale wszystko inne się zgadza!


Pierwszy odcinek przedstawia nam przede wszystkim realia ówczesnego świata. W przyszłości, której tło historyczne, polityczne jak i technologiczne zostało pięknie i BARDZO wiarygodnie przedstawione. Akcja dzieje się w nieokreślonej przyszłości, gdzie ziemia z powodu przeludnienia zaczęła kolonizację kosmosu. Na pierwszy rzut poszedł Mars. Mars niczym kolonie w Stanach Zjednoczonych zbuntował się przeciwko ziemi i utworzył własną federację. Zdarzyło się tak w wyniku nacisków i opresji ze strony ziemi, oraz grożeniu uzycia siły – żeby zabrać marsowi zasoby, potrzebne do jego dalszego rozwoju. W końcu w oczach ziemi, to tylko kolonia pracownicza mająca przynosić zyski lub nie istnieć. Z ziemi wylatuje flota by pogrozić palcem marsowi. Zanim tam doleci minie półtora roku. W tym czasie mars mobilizuje wszystkie zasoby i siły planety. Cały rozwój technologiczny i wydobycie przyspieszają w astronomicznym tempie. Zaczyna sięwalka o przetrwanie. Wszystkie siły zostają ulokowane w rozwoju militarnym! Zanim flota ziemi dolatuje do marsa – mars ma swoją flotę. Statków stealth, posiadających działa „rail gun” i mające przewagę. Oczywiście flota ziemi to tylko garstka w porównaniu z tym, czym ziemia dysponuje, tak więc flota zawraca po posiłki. Mars to wie – buduje więcej statków.



Nie jest określone jak długo trwa ta sytuacja, ale wiadomo, że nie doszło do otwartego konfliktu między ziemią i marsem, gdyż obie frakcje boją się całkowitego zniszczenia. Mars za to cofnął tym proces zmian planety o 100 lat i żyje w stałym stanie niepokoju. Wśród Marsjan narasta frustracja.

Poznajemy jeszcze jedną historię "nacji". Za marsem znajduje się Pas astereoidów, niegdyś będący planetą. Niektóre z astereoidów są niemalże rozmiaru księżyca i w tym świecie są zamieszkałe przez „Pasiarzy”. Pasiarze, to ludzie żyjący w koloniach w pasie, niegdyś wysłani przez zarówno z ziemi jak i marsa, by być siłą roboczą układu słonecznego. Ich próby uzyskania niepodległości zostały wielokrotnie łumione siłą zarówno przez ziemię, jak i marsa. I tak tworzą bardzo liczną frakcję kompletnie bezsilną wobec 2 dominujących planet, posiadających wpływy i kolonie na każdym zdatnym do zamieszkania księżycu i planecie w układzie.


Pasiarze - urodzeni w niskiej grawitacji, żyjący w podziemnych kompleksach, przyzwyczajeni do niskiej jakości powietrza i wody są kompletnie innym rodzajem ludzi. Innym do tego stopnia, że nie są w stanie bez cierpienia żyć w normalnej, ziemskiej grawitacji. Po pierwsze wszyscy mają wrodzone wady i dysfunkcje, niekiedy zniekształcenia. Po drugie to, przez co zakochałem się w tym serialu – mają swój język, zwyczaje, gesty, tatuaże ze znaczeniem, kulturę! Bogatą, dobrze przemyślaną, wiarygodną.



W całym serialu widać, kto jest z ziemi, kto z marsa, kto jest pasiarzem. Każdy bohater dobrze gra swoją rolę i perfekcyjnie oddaje zwyczaje i zachowania typowe dla danej frakcji.

Od początku poznajemy wielu bohaterów w różnych miejscach. Z początku nie mających ze sobą nic wspólnego. Wprowadzają nas w świat z perspektywy każdej frakcji. Różnych motywacji, dążeń, innych decyzji. Oczywiście w pewnym momencie dochodzi do spotkania bohaterów, ale jak przebiegło i jak do niego doszło – nie zdradzę, gdyż naprawdę gorąco serial polecam.

W tym serialu jest więcej science niż fiction. Aż nie wiem od czego zacząć. Statki kosmiczne posiadają silniki manewrowe i nie mają skrzydeł. Zachowują się w kosmosie tak, jak powinny. Ich dynamika i to jak są zobrazowane jest zapierająca dech w piersi. Jeden z odcinków obrazował przygotowania do walki 2 statków lekkiej klasy, o wysokim zaawansowaniu technicznym. Odcinek był tak intensywny, że nigdy go nie zapomnę. Wielokrotne symulacje i plan bojowy. Taktyki. Spuszczenie powietrza z pokładu, aby statek nie implodował, gdy dostanie kilka dziur – a to że dostanie dziury, było pewne. Każdy członek załogi mógł tylko liczyć, że nie znajdą się na trasie tego, co będzie statek dziurawić.


Załoga zażywa specjalny płyn dożylnie, aby móc przeżyć i zachować przytomność przy wysokich przeciążeniach. Walka odbywała się w 2 etapach. Dalekiego zasięgu – przy pomocy torped, oraz bezpośrednia – ekscytująca wymiana ognia z karabinów samobieżnych dziurawiąca oba statki jak sito licząc, że któraś kula zabije pilota, zdetonuje zapasy paliwa, skład amunicji, lub uszkodzi silnik. Błyskawiczne manewry i wzroty. Cała walka trwała około 5 minut, mimo to odcinek 45 minutowy doskonale przygotowywał widza do tej sceny. Kule przebijające pulpit pilota i latające po pokładzie, gdy członkowie załogi sterują działami i próbują desperacko zniszczyć statek przeciwnika, zanim któryś pocisk zabije ich. Niesamowite widowisko.

Skoro już mowa o statkach wszystko w tym serialu jest wiarygodne. Prędkości z jakimi się poruszają obiekty. Odległości na jakie rozpoczyna się interakcja między statkami. Grawitacja – najlepiej ukazany stan nieważkości jaki kiedykolwiek w filmie widziałem. Zachowanie się płynow i obiektów w stanie nieważkości, oraz próżni. Pamiętam fantastyczną scenę, gdzie z lekko przedziurawionego kombinezonu rannej osoby wydobywała się cieniutka fontanna cząsteczek krwi, które zamarzały w malutkie czerwone płatki śniegu, po czym topniały na szybce skafandra drugiej osoby.

Serial ukazuje historię świata jaki może nadejść. Posiada wielu ciekawych bohaterow i wątków które, gdybym miał wszystkie opisać, zajęły by przynajmniej 20x więcej miejsca niż ten post.



I wisienką na torcie jest element „fiction” z S-F. Jest to tajemnicza badana w tajemnicy substancja zwana proto-molekuły. Coś z poza układu słonecznego. Nie wiadomo skąd. Nie wiadomo po co. Nie wiadomo wysłane przez kogo. Oraz najważniejsze- nie wiadomo czym jest. Natomiast wszelkie założenia zrobione w kwestii tej wymyślonej substancji budują fantastyczną otoczkę tajemnicy i widma tego, że wojna między ziemią a marsem to najmniejszy z naszych problemów.

Serial gorąco polecam nie tylko fanom Science- Fiction!

Remember the Cant.

9/10 (R.I.P. mój ulubiony z bohaterów)

Comments


Recent Posts
Archive
bottom of page