top of page

Kura to zwierzę doskonałe.



Kura to zwierzę doskonałe. Znosi jajka i można ją zjeść. Sama zeżre prawie wszystko i w hodowli jest mało absorbująca. I nie musisz jej lubić. Jak przyjechały do nas pierwsze kurczaczki to były takie małe, słodkie i bezbronne. Puchate kuleczki robiące „twi twi twi”. Zastanawiałam się jak to będzie wydać na którąś wyrok i czy w ogóle będę do tego zdolna, słodziaki moje kochane! A potem kurczaczki podrosły i pokazały mroczną stronę swojej natury. Bo to były Zielononóżki Kuropatwiane, prymitywna rasa ze skłonnością do kanibalizmu. Wystarczyło, że któraś się skaleczyła, straciła gdzieś pióra tak, że widać było skórę a już reszta stada rozdziobywała ją żywcem. Zwłaszcza celowały w wyjadaniu wnętrzności dobierając się do nich od strony za przeproszeniem dupy. Cuda robiliśmy, czerwone światło, dieta, obniżenie temperatury a te ciągle robiły akcję „na obiad kurczak”. Straciłam z kurami wieź empatyczną - nie są za piękne, jakieś pazury, dziób, głupie jak but i robią sobie nawzajem straszne rzeczy.


Poza nioskami miewamy drób „na mięso” – brojlery, kaczki, indyki i gęsi. Kupuje się takiego jednodniowego pisklaka w klujni – pierwsze w życiu jedzenie i picie dostaje u nas i dlatego mamy stuprocentową pewność jak są żywione. Mieszka sobie to towarzystwo pod taką specjalną grzejącą lampą przez trzy tygodnie a potem na wybieg. Nasz drób biega luzem, skubie sobie trawkę, je ziarenka, kąpie się w piasku i wyleguje na słoneczku. Staramy się żeby miał w miarę szczęśliwe i bezstresowe życie. No i to życie jest trzy razy dłuższe niż na przemysłowej fermie gdzie idą pod nóż w wieku ośmiu tygodni. Nasze rosną dużo wolniej.


Pierwszego roku kupiliśmy takie podchowane brojlery trzytygodniowe – wielkie, spasione kule prawie bez piór i z trudem robiące kilka kroków. Naprawdę nie wiem co im robią i czym karmią ale nikt mi nie wytłumaczy, że to normalne. Nasze ten rozmiar osiągają w wieku dziewięciu tygodni i cały czas biegają na wyścigi i łapią muchy w locie. Czy to się opłaca? Jeśli porównamy koszt wyhodowania kilograma naszego kurczaka z ceną kurczaka w sklepie odpowiedź brzmi – absolutnie NIE. W miejscowym sklepie kurczaki bywają w promocji po cztery pięćdziesiąt za kilogram. Dokładnie liczyłam koszty naszej hodowli i cena cztery pięćdziesiąt za kilogram nie pokrywa nawet połowy kosztów. Nasz sposób hodowli jest może nie do końca ekonomiczny ale wierzymy, że jakość życia zwierzaka ma znaczenie dla końcowego efektu. A efekt jest hmmm…. pyszny. Nie da się tego mięsa porównać ze sklepową pianą o posmaku kurczaka. Tylko trzeba brać poprawkę przy przepisach, bo nasz kurczak potrzebuje dwa razy dłuższego czasu gotowania czy pieczenia.



Miałam jeszcze pomysł na biznes z kurczakami ale mąż twierdzi, że to nie przejdzie, że tylko będą z tego problemy…. Odwiedzający nas przyjaciel pokazał mi, że są takie strony gdzie można założyć sobie kanał i pokazywać sobie zupełnie co się chce a ludzie za to płacą. Wiadomo, że większość z tych kanałów to porno i konwencja jest taka, że jak panienka uzbiera konkretną kwotę to zdejmuje stanik, jak więcej to więcej zdejmuje a jak ktoś naprawdę rozpruje worek z kapustą to może sobie na prywatnym kanale obejrzeć coś ostrzejszego tylko i wyłącznie dla niego. Na żywo. Seks i golizna – rozumiem, ale tam były kanały na których babka kompletnie ubrana i brzydka jak noc czyta książkę. Albo podlewa kwiatki. Albo robi słodkie minki – tylko minki i nic więcej. I ktoś o dziwo to ogląda i jeszcze płaci. Nie tyle co za cycki ale zawsze! To jakby zainstalować kamerkę u kurczaków i tak: kurczakom namalować numerki, organizujemy kurczakom zabawy po uzbieraniu konkretnej kwoty. Jak kurczaki zrealizują kolejny cel finansowy dostają premię w postaci białego sera. A jak ktoś bardzo chce to na „priva” egzekucja na żywo. Proszę licytować numerki. Dobry pomysł?...




PS: No sensacyjny post mi wyszedł, czego tu nie ma – życie, śmierć, sex, jedzenie… Mieć co chcieć!

Comments


Recent Posts
Archive
bottom of page